PROKURATURA
WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI

PISMO ADRESOWANE DO PROKURATURY W-wa. WOLA

ZIOBRO MACIAREWICZ  JACEK KURSKI  JACEK KURSKI PROKURATURA
 

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

PROKURATURA

Poniżej link do dalszej części biegu tej sprawy

PRZESTĘPSTWO



IRENEUSZ BORYCKI WARSZAWA DNIA

ZAM. 02-660. W-wa.

ul. BLACHARSKA 1/561

DO PROKURATURY WARSZAWA WOLA

 

 

DONIESIENIE O PODEJRZENIU POPEŁNIENIA PRZESTĘPSTWA

 

W piśmie z dnia …. zawiadamiałem państwa o popełnieniu przestępstwa składania fałszywych zeznań przez świadków w sprawie sądowej pod syg akt INS 1144/07. Owa sprawa łączyła się z inną w której ci świadkowie również składali zeznania w tym samym temacie. Ta druga sprawa miała sygnaturę …...

Później nastąpiły nowe okoliczności które niwelowały skutki tych zeznań. Ową okolicznością było podpisanie umowy między mną a moim bratem. Gdy to się stało nie omieszkałem zawiadomić o tym prokuratury i na tej podstawie umorzyła ona dochodzenie.

Z tą decyzją w pełni się zgadzam. Taki był cel poinformowania organu ścigania o nowych okolicznościach. Prawdą jest iż owi świadkowie zeznali nieprawdę, jednak umowa spowodowała że krzywda wyrządzona orzeczeniem sądowym, wydanym również na podstawie ich zeznań została naprawioną. Świadkowie ci to zwykli ludzie, którzy nie wiele mają wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. W sądzie znajdują się w wyniku szczególnych okoliczności, zatem można puścić w nie pamięć takie nieetyczne zachowanie.

  

Teraz wyjaśnię dlaczego to pismo adresuję bezpośrednio do pani. Pani orientuje się już nieco w problemie, zatem łatwiej będzie zrozumieć inne wątki. Serdecznie bym prosił aby mimo obszerności materiału poświęcić temu nieco więcej uwagi i w miarę możliwości precyzyjnie zapoznać się z tekstem. Problem tu poruszany dotyczy w pewien sposób wszystkich nas. Wiem iż pismo to jest elaboratem i przepraszam za to. Jednak dopiero poznanie większości wątków pozwoli zrozumieć w czym rzecz. Zdaję sobie sprawę, że prokuratura ma nawał pracy i że szybko z dużej ilości materiału stara się wyłapać to co istotne, a umożliwia to doświadczenie zawodowe. Problem tu poruszany nie dotyczy tylko mnie, poznanie precyzyjne całości pozwoli zrozumieć sens tych słów. Jeszcze raz serdecznie przepraszam za zajęcie czasu i proszę o w miarę możliwości jak najdokładniejsze zapoznanie się z pismem.

Napisałem że można odpuścić świadkom swoistego rodzaju nieuczciwość, inaczej jednak rzecz się ma z biegłymi sądowymi, którzy z urzędu zobowiązani są do przedstawiania prawdy.

Odrazę zatem budzą ci biegli sądowi, którzy celowo i świadomie wydają spreparowane swoimi działaniami opinie. A jak ocenić biegłego, który czyni to, nie tak jednorazowo, a celowo w pełni świadomie robi to wielokrotnie ? Czy taki człowiek powinien być biegłym ?

Mam dowody na uknutą intrygę przeciw mnie w której brali również udział biegli sądowi z zakresu psychiatrii i psychologii. Jak myślę zawody biegłych już spowodują zaistnienie pewnego obrazu problemu w wyobraźni czytelnika. Psychiatria jest dziedziną w której ocena zdrowia oparta jest nader często na widzi mi się opiniującego. Często choroby psychiczne określa się chorobą duszy.

Tu trudno jest z nimi polemizować i ten fakt wykorzystują oszuści. Całe szczęście w moich sprawach mam niezbite, zdroworozsądkowe dowody. Są one tak oczywiste, że nawet taka, ulotność, taka dowolność klasyfikacji nie ma w tym przypadku racji bytu.

Mimo niwelacji skutków składania fałszywych zeznań a i skutków FAŁSZYWYCH OPINII - fabrykowania opinii, powtarzam fabrykowania opinii, a nie błędnych opinii ( biorę pełną odpowiedzialność za te słowa ), to tu, w przypadku biegłych sądowych nie możną odpuścić, bo ludzie ci nie popełnili zwykłego ludzkiego błędu, a celowo i świadomie fabrykowali opinię. Czego dowiodę w dalszej części tego pisma.

Ba, są dowody iż nie było to jednorazowe, a wielokrotne. Są i przesłanki, iż działano w grupie a to już zaczyna zahaczać o przestępczość zorganizowaną. Wiem że to moce słowa, ale gdy pozna się fakty, to jak myślę wielu dojdzie do podobnego wniosku. Zatem w tym przypadku, przypadku biegłych sądowych odpuścić nie można. Poszkodowanymi jesteśmy my wszyscy, ja jako osoba, która w wyniku ich działań narażony zostałem na stratę dobrego imienia, jak również zdrowia i WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI JAKO TAKI, BO TACY BIEGLI KTÓRZY NIEJEDNOKROTNIE DOPUŚCILI SIĘ FABRYKOWANIA OPINII WCIĄŻ OPINIUJĄ.

Z serca zatem proszę aby prokuratura zajęła się problemem. Tu chodzi o elementarne poczucie sprawiedliwości, tu chodzi o wiarę że jednak można dociec prawdy, a nie podawać się, nie wierząc że jednak istnieje sprawiedliwość. Tu chodzi o psychiki nasze i następnych pokoleń.

Biegli o których teraz napiszę to wierzchołek góry lodowej. Mam na myśli cały problem a nie biegłych jako takich. O tym jednak w dalszej części pisma, a teraz zacznę od biegłych. Część tych informacji klasyfikuje się do prokuratury Wolskiej z racji miejsca popełnienia przestępstwa, jednak drugi wątek do prokuratury Mokotowskiej, jak jednak zorientuje się pani jest element łączący to wszystko zatem koniecznym jest aby poznała pani całość.

Oto jak to wyglądało.

W sprawie spadkowej pod sygnaturą akt INS 1104/97 sporządzone zostały opinie biegłych na możliwość testowania przez moją matkę Elżbietę Borycką. Jedną z nich sporządziły panie Krystyna Tarczyńska i pani Lipczyńska-łojkowska. Pani Krystyna Tarczyńska, to jest ta sama pani która opiniowała w sprawie generała Kiszczaka.

W drugiej instancji w sądzie na Płockiej w 2016r. wyniku uzupełnienia dokumentacji medycznej Sąd wysłał pismo z pytaniem do biegłych. Oni zaś podtrzymali treść tamtej.

Należy zatem potraktować rok 2016 jako datę od której należy liczyć upływ czasu po okresie którym upływa termin przedawnienia określonego przestępstwa bądź wykroczenia.

Zanim przejdę dalej podam dane wszystkich biegłych biorących udział w tej sprawie. Jest to istotne o tyle, iż pokażę jak celowo i świadomie działali oni (śmiem twierdzić że w porozumieniu) aby w majestacie prawa mnie pogrążyć. Istotnym jest fakt, iż zawody tych biegłych zajmują się psychiką, ludzkim umysłem.

1 Kuligowski

z zawodu lekarz psychiatra syn post komunistycznego „autorytetu” w psychiatrii który

tworzył trzon tej gałęzi medycyny w czasach realnego socjalizmu

2 Tarczyńska i Lipczyńska

Tarczyńska z zawodu lekarz psychiatra. Również jakże mocno uznany autorytet przez

uwczesne władze. Lipczyńska z zawodu neurolog

3 Brejniak i ..

z zawodu psycholodzy.

Wracam do pań Tarczyńskiej i łojkowskiej

Biegłe Tarczyńska i ŁOJKOWSKA-LIPCZYŃSKA stwierdziły ( zeznały przed sądem ) że zaburzeniem pamięci uniemożliwiającym testowanie jest nie pamiętanie swojego adresu zamieszkania.

W kontekście tych słów istotne są zeznania notariusza Sojki który przyjmował podpis od testatorki w czasie aktu notarialnego. Oto ich treść.

ZEZNAŁ ON, ŻE ELŻBIETA BORYCKA NIE PAMIĘTAŁA ADRESU ZAMIESZKANIA WYDZIEDZICZONEGO MIMO, ŻE BYŁA PROSZONĄ O PRZYGOTOWANIE GO.

W tym miejscu należy nadmienić i mocno to podkreślić, że adresy wydziedziczonego i testatorki zawsze były identyczne, czyli od mojego urodzenia do chwili śmierci ELŻBIETY Boryckiej i ja to w moich pismach do sądu często powtarzałem i podkreślałem.

Z powyższego wynika że Elżbieta Borycka nie pamiętała w czasie testowania swojego adresu zamieszkania. TO ZAŚ, RÓWNIEŻ WEDŁUG SŁÓW TYCH BIEGŁYCH WYPOWIEDZIANYCH PRZED TYM SĄDEM UNIEMOŻLIWIA TESTOWANIE, jednak w konkluzji opinii biegłe stwierdziły, że opiniowana była zdolną testować i ocenę tą podtrzymały w czasie składania zeznań i to w dwu instancjach. TA OPINIA TO KPINA Z PRAWA I LUDZI.

Gdy jednak zapoznacie się państwo z innymi faktami zrozumiecie dlaczego tak perfidnie ze mną postąpiono.

W dniu składania zeznań przez biegłą Tarczyńską była ona pracownikiem IPIN tj. placówki medycznej w której była hospitalizowaną i zmarła moja mama. Zatem biegła nie miała prawa sporządzać opinii. Z tą placówką ja jestem mono skonfliktowany i na sali sądowej wręczyłem sędziemu w 2 egzemplarzach kserokopię mojej korespondencji z IPIN która świadczy o moim konflikcie z tą placówką medyczną.

Zadawałem biegłej pytania, czy słyszała o mnie od osób zatrudnionych w IPIN, tj placówki w której biegła jest zatrudnioną. Zaprzeczyła i powiedziała że wie o mnie tylko z akt sprawy i z nikim na mój temat w IPIN nie rozmawiała.

Gdy sprowokowałem pytaniami biegłą Tarczyńską, nie wytrzymała i z własnej inicjatywy powiedziała, że zna treść moich listów do jej serdecznej przyjaciółki dyrektora do spraw lecznictwa pani Joanny Mikulskiej-Meder.

Sędzia natychmiast podchwycił ten wątek i zadał pytanie cytuję - skąd pani je zna.

Biegła odpowiedziała że z akt sprawy.

To nie mogło być prawdą bo pierwszą część tych pism pierwszy raz złożyłem bezpośrednio na sali sądowej w dniu w którym biegła składała zeznania, zatem nie miała w nie wglądu.

W aktach sprawy w czasie gdy posiadała je biegła Tarczyńska nie było ani jednej informacji o tym. Nie było żadnej kopi jakiegokolwiek mojego pisma adresowanego do wspomnianej pani dyrektor lub jakiegokolwiek lekarza tam pracującego lub innej placówki medycznej.

TO DOWODZI ŻE BIEGŁA KŁAMAŁA PRZED SĄDEM.

Gdy zajrzy się w akta sprawy i zwróci uwagę na nr. stron akt, gdy dotrze się do owych pierwszych moich pism dotyczących tego wątku. ( kopi pism adresowanych do pracowników IPIN ) Będzie można zorientować się, iż ich numery są kolejnymi po aktach z rozprawy sądowej z dnia w którym biegłe składały zeznania i nie ma na nich żadnej pieczęci Sądu ani daty złożenia, co dowodzi że złożone one zostały bezpośrednio na sali sądowej. Powtórzę, przed nimi nie składałem żadnych kopi pism adresowanych do jakiegokolwiek pracownika IPIN.

Powtarzam, fakty są takie, że w aktach sprawy nie było żadnym moich pism adresowanych do psychiatrów do dnia składania zeznań przez biegłą Tarczyńską, o czym świadczą ich numery w aktach sprawy. Kompletną kopię mojej korespondencji z psychiatrami złożyłem jeszcze później.

Dlaczego ten wątek opisałem tak skrupulatnie zwracając szczególną uwagę na numerację tych pism w aktach sprawy sądowej pod sygnaturą akt INS 1144/07 ?

Otóż w aktach sędzia zapisał taki oto kontekst – że w aktach w chwili skladania zeznań przez biegłą Tarczyńską były kopie moich pism adresowanych do pracowników IPIN.

Jak wskazują dowody prawda jest nie co inną. Nasuwa się samo pytanie dlaczego zatem sędzia tak a nie inaczej sformułował zdanie ?. Przecież sam na początku zwrócił uwagę na zeznania biegłej, na to że w tym co mówi jest coś nie tak.

Odpowiedź wydaje się być prostą.

Ja wcześniej włączyłem wątek innych spraw w których brat chciał mnie ubezwłasnowolnić i dałem temu doskonały odpór, udowadniając w ten sposób, iż sztucznie fabrykował dokumenty aby osiągną swój cel. Dokumenty dotyczące spraw o ubezwłasnowolnienie włączone zostały w akta sprawy spadkowej. Jednak w tych dokumentach nie ma ani jednego mojego pisma adresowanego do jakiegokolwiek pracownika IPIN lub jakiejkolwiek placówki zdrowia psychicznego.

Jak myślę sam fakt istnienia w aktach dokumentów spraw o próbę mojego ubezwłasnowolnienia zasugerował Sędziego, STĄD POMYŁKA. Ponadto ewentualny przyszły czytelnik tych akt, nie będzie zwracał uwagi na nr. stron i nie zwróci uwagi, że najpierw w aktach pojawiły się zeznania biegłych i z tą samą datą owe pisma ( o czym świadczy ich numeracja ) na które powoływała się biegła, a z którymi z oczywistych powodów biegła w taki sposób jak zeznała zapoznać się nie mogła. Z oczywistych, bo biegła zeznała że zapoznała się z nimi z akt sprawy, a gdy biegła miała akta w ręku, owych moich listów do pani Meder lub jakiegokolwiek pracownika IPIN nie było dokumentach sądowych. Zatem poznać je mogła wyłącznie uzyskując do nich dostęp od innego pracownika IPIN. Zeznała jednak że nie rozmawiała o mnie z nikim z pracowników IPIN, ba że nie rozmawiała o mnie w ogóle, a wie o moich problemach wyłącznie z akt sprawy. Tak czytelnik nie zwróci na to uwagi chyba że mu się to pokaże czarno na białym. Od tej chwili dopiero zorientuje się, że tu jest na pewno coś nie tak.

Gdy czytelnikowi nie zwróci się na to uwagi, to taki zapis jaki widnieje w aktach dotyczący tego wątku, zapis wygenerowany przez sędziego spowoduje, że nikt nie zauważy faktu KŁAMANIA PRZED SĄDEM PRZEZ BIEGŁYCH. Mało tego tak sformułowany zapis spowoduje nie tylko nie zauważenie problemu lecz wręcz ukrycie tego faktu.

Mimo tych oczywistych faktów taki zapis jaki istnieje w aktach sądowych spowoduje, że ktoś czytający dokumenty nie zorientuje się iż biegła po prostu kłamała - JA TO JEDNAK ZAUWAŻYŁEM I POKAZUJĘ CZYTELNIKOWI W CZYM RZECZ. Wyjaśniłem również dlaczego sędzia zapisał to w taki sposób. Jak napisałem na początku z uwagi na nawał pracy ludzie starają wyłapywać z natłoku materiału tylko to co istotne, zatem oczywistym jest że nie będą zwracali uwagi na nr. stron, a tylko na zapisane słowa, w tym podstawowymi będą słowa sędziego. Jak dowiodłem zapis w ten sposób sporządzony jest błędnym i nie oddaje prawdy.

TAK SPORZĄDZONY ZAPIS UKRYWA FAKT SKŁADANIA PRZED SĄDEM FAŁSZYWYCH ZEZNAŃ W WYDANIU BIEGŁEGO SĄDOWEGO W OSOBIE PANI KRYSTYNY TARCZYŃSKIEJ. Jednak nr. akt sądowych pokazują błąd w zapisie, ale trzeba być tego świadomym, a prokuratura świadoma tego nie jest. Ja tak, bo znam problem od podstaw i wiedząc w czym rzecz informuję państwa o tym. Czytając po łebkach nikt się nie zorientuje w problemie. Dlatego tak ważnym jest aby treść tego pisma poznać jak najdokładniej o co z serca proszę.

Wracając do błędnego zapisu poza wyjaśnieniem dlaczego tak się mogło stać jednak to trochę zastanawia, a to dlatego że jak wspomniałem sędzia sam zwrócił uwagę na nie spójności w zeznaniach biegłej Tarczyńskiej

Może być jeszcze jeden możliwy scenariusz wydarzeń, a jest to oddziałanie na psychikę sędziego. Taki scenariusz wpisu był na rękę wyłącznie biegłym którzy znają i stosują w praktyce techniki oddziaływania na ludzkie psychiki.

W TYM JEDNAK PRZYPADKU TRZEBA BY PRZYJĄĆ DO WIADOMOŚCI I DAĆ TEMU WIARĘ, IŻ ISTNIEJE MOŻLIWOŚĆ TAKIEJ ZDALNEJ INGERENCJI W LUDZKI UMYSŁ.

Mam dowody na taki w cudzysłowie telepatyczny kontakt. W cudzysłowie, bo w odróżnieniu od klasyki słowa telepatia, zjawisko które umożliwia zdalne oddziaływanie na ludzkie psychiko jest czysto fizyczne i w pełni wytłumaczalne.

O tym, jakże istotnym wątku, o prawach fizyki które pokażą czytelnikowi, że to nie ma nic wspólnego ze zjawiskami paranormalnymi, z metafizyką, a jest to czysto fizyczne w pełni wytłumaczalne zjawisko, którego doświadczać muszą, powtarzam muszą ludzie gdy spełnione są określone warunki napiszę nieco później. Teraz piszę o faktach, których istnienie da się dowieść na podstawie istniejącej dokumentacji.

Reasumując wątek biegłych Tarczyńskiej i Lipczyńskiej-Łojkowskiej.

1 Biegłe podtrzymały treść opinii sporządzonej do sprawy o syg akt podtrzymały ją w dniu …

zatem od tego czasu należy liczyć ewentualny upływ czasu

  

2 Notariusz zeznał że Elżbieta Borycka nie pamiętała adresu zamieszkania wydziedziczonego

mimo, że była proszoną o przygotowanie go.

3 fakty są takie że wydziedziczony i testatorka zawsze mieszkali pod tymi samymi adresami.

Oczywistym jest zatem fakt, iż testatorka nie pamiętała w czasie testowania swojego adresu.

4 Biegłe stwierdziły ( zeznały przed sądem ) że zaburzeniem pamięci uniemożliwiającym

testowanie jest nie pamiętanie swojego adresu zamieszkania.

5 Mimo faktu nie pamiętania swojego adresu przez testatorkę biegłe przecząc samym sobie w

konkluzji stwierdziły że Elżbieta Borycka była zdolną testować.

 

6 Biegła powiedziała ( zeznała przed sądem ), że nie dowiedziała się o mnie od nikogo a tylko z

akt sprawy.

7 Jednak dowody o których napisałem wcześniej wyraźnie wskazują że prawda jest inną.

8 W aktach sprawy widnieje wadliwy wpis - chodzi o słowa dotyczący czasu włączenia

korespondencji z placówka PZP

Teraz następni biegli, którzy śmiem twierdzić byli w zmowie z poprzednimi, ci następni biegli to psycholodzy.

Ich opinia i zeznania łączą się opinią poprzednich. Przed jej opisem mały wstęp pokazujący jak informacje dotyczące już opisanych biegłych łączą się z opiniami tych następnych, jednak nie w sposób, który tak jak powinno być bezstronnie pokazywałby, że obie opinie opierają się na prawdziwych rzetelnych opisach zdarzeń z których wysnuwa się konkretne wnioski, a to że wątki poruszone przez następnych biegłych zostały CELOWO I ŚWIADOMIE ZAFAŁSZOWANIE, ZOSTAŁA ZAFAŁSZOWANA, POWTARZAM ZAFAŁSZOWANA RZECZYWISTOŚĆ. Cel takiego działania to chęć uwiarygodnienia opinii tych poprzednich, bo pokazałem sądowi gdzie panie psychiatrki delikatnie określając minęły się z prawdą.

1 Przeczyły same sobie,

2 Gdzie panie dopuściły się składania fałszywych zeznań

Jak wspomniałem biegłe Tarczyńska i Łojkowska stwierdziły w sądzie że zaburzeniem pamięci uniemożliwiającym testowanie jest nie pamiętanie swojego adresu zamieszkania.

Napisałem państwu, iż notariusz zeznał że testatorka nie pamiętała adresu WYDZIEDZICZONEGO mimo iż była proszoną o wcześniejsze przygotowanie go.

Zacytuję teraz zdanie które napisałem wcześniej.

W tym miejscu należy nadmienić i mocno to podkreślić, że adresy wydziedziczonego i testatorki zawsze były identyczne, czyli od mojego urodzenia do chwili śmierci ELŻBIETY Boryckiej i ja to w moich pismach do sądu często powtarzałem i podkreślałem.

W każdym moim piśmie adresowanym do sądu w nagłówki widniał mój adres zamieszkania i zameldowania a jest nim ul. Blacharska 1 m 561. Czyli widniał adres zamieszkiwania i zameldowania testatorki o której biegli wydali opinię, bo to ten sam adres i opiniowana mieszkała pod nim przez ostatnie 31 lat swojego życia.

Bigli z zakresu PSYCHOLOGII znali te fakty, zatem aby zniwelować skutki zeznań poprzednich biegłych ( zaburzeniem pamięci uniemożliwiającym testowanie jest nie pamiętanie swojego adresu zamieszkania - to ci poprzedni zeznali ) i zasugerować czytelnika jakim miał być sędzia a należy dodać iż był to trzeci z kolei i to wyjątkowo młody, któremu brak jest tak zwanego doświadczenia życiowego, aby go zasugerować, że adresy wydziedziczonego i testatorki były inne, ukryli fakt zamieszkiwania przez testatorkę na ul Blacharskiej (tj ten sam adres co rzekomo wydziedziczonego).

Po raz kolejny w tym miejscu powtórzę, bo jest to nader istotnym, że notariusz zeznał że testatorka nie pamiętała adresu wydziedziczonego, a nie swojego ( notariusz nie wiedział że adresy testatorki i wydziedziczonego to ten sam adres ). Biegli podłapali te właśnie słowa notariusza - ADRESU WYDZIEDZICZONEGO - a wiedząc że adres wydziedziczonego i testatorki zawsze były takie same ( wiedziały to z akt sprawy ), zatem trzeba było zasugerować sędziego, że to były inne adresy ( co nie jest prawdą ). Na podstawie słów notariusza - ADRESU WYDZIEDZICZONEGO - chcieli zasugerować tego człowieka.

Oto co zrobiły, fragment poniżej to ksero z opinii biegłych z zakresu PSYCHOLOGI.

PROKURATURA

Biegli jako ostatni adres zamieszkiwania testatorki podali adres ul. Bukowińska 30 i ot, niby przypadkowo zginął ostatni adres zamieszkiwania testatorki pod którym mieszkała i była zameldowaną od 1975 do chwili śmierci, czyli 2006 roku. Czyli nie podały ostatnich 31 lat zamieszkiwania przez Elżbietę Borycką, nie podały do wiadomości ul Blacharskiej 1 m 561.

Mało tego, w jakże szczególny sposób uwypukliły ul Bukowińską 30, to widać wyraźnie. Tak biegłe wyraźnie chciały zasugerować sędziego, że adresy wydziedziczonego i testatorki były inne

POWTARZAM I MOCNO PODKREŚLAM CO NIE JEST PRAWDĄ.

Poprosiłem sędziego aby fakt uwypuklania tej fałszywej informacji o adresach zamieszkiwania zapisał w aktach i tak też uczynił.

Ten rzekomy błąd biegłych jest tak oczywisty, że samo nasuwa się pytanie - co ci biegli chcą ode mnie, czym im się naraziłem, że tak bezczelnie fałszują rzeczywistość i na siłę mimo oczywistych faktów chcą abym przegrał, na siłę chcą mnie pogrążyć ?.

Dla mnie odpowiedź jest prostą, są to zapewne znajomi poprzednich biegłych ( wiek, czas działania jako biegłych i miejsce prowadzenia swojej działalności obu grup to sugeruje ).

Aby to potwierdzić zadałem pytanie czy się znają, zaprzeczyli.

Jednak ja nie daję temu wiary tylko trzeba tego dowieść.

Fakty świadczą, że na moją korzyść zatem jaki inny cel mieliby owi biegli, aby działać w sprzeczności z faktami ?

ODPOWIEDŹ - Tylko to aby ich opinia uwiarygodniła opinię poprzednich biegłych, zapewne ich znajomych, aby ich opinia zniwelowała skutki faktu oświadczenia przed sądem przez poprzednich biegłych że zaburzeniem pamięci uniemożliwiającym testowanie jest nie pamiętanie swojego adresu zamieszkania. Chcieli pokazać sędziemu że adresy testatorki i wydziedziczonego były różne ( a to, powtarzam po raz kolejny nie jest prawdą )

Gdy udowodni się biegłym znajomość, będzie już można podłączyć to pod działanie w zmowie.

Będę robił wszystko aby prawda o znajomości biegłych ujrzała światło dzienne.

-Reasumując 2-gą opinie i zeznania biegłych tym razem z psychologii.

1 Biegli z zakresu PSYCHOLOGII świadomie i celowo pominęli ostatni adres zameldowania i

  

zamieszkiwania przez testatorkę, tj. adres ul. Blacharska 1 m 561 pod którym Elżbieta

            

Borycka zamieszkiwała ostatnie 31 lat.

2 Biegli świadomie i celowo uwypuklili przedostatni adres zamieszkiwania przez Elżbietę

Borycką czyli ul. Bukowińską 30 m 4

3 Celem działań w punktach 1 i 2 miało być zasugerowanie Sędziego że adresy

wydziedziczonego i testatorki były inne A TO NIE JEST PRAWDĄ.

4 powyższe w połączeniu z opinią poprzednich biegłych wyraźnie wskazuje, iż obie grupy

biegłych współpracowały ze sobą, że obie grupy się znają osobiście.

4a Biegli z zakresu psychologii ( oboje ) na zadanie pytanie czy znają tych sporządzających

poprzednią opinię odpowiedzieli że nie. Jednak sposób działania wyraźnie wskazuje że to

nie może być prawdą, CO OZNACZA ŻE KŁAMALI ONI PRZED SĄDEM.

Teraz 3 biegły, a raczej należałoby stwierdzić, że pierwszy, bo on jako pierwszy wydał opinię .

Tym panem jest pan Kuligowski.

Mama miała udar zatem był to problem neurologiczny a nie psychiatryczny, jednak opinii podjął się pan Kuligowski. To raz, dwa to fakt iż pan Kuligowski już raz opiniował w mojej sprawie na prywatne zlecenie mojego brata, jednak innej niż spadkowa, a była to sprawa o próbę mojego ubezwłasnowolnienia, którą założył mi mój brat Sławomir Borycki. Pan Kuligowski w tamtej sprawie kłamał jak najęty.

WSZYSTKIE TE PROBLEMY DOTYCZĄCE BIEGŁYCH ZWŁASZCZA Z ZAKRESU PSYCHIATRII MAJĄ WSPÓLNY WĄTEK a jest nim moja walka z obłudą i oszustwami w tej gałęzi medycyny.

Zacząłem z tym walczyć gdy zorientowałem się w istnieniu „dziwnego” zjawiska przypominającego w działaniu „telepatię”. W cudzysłowie bo w odróżnieniu od klasyki rozumienia słowa telepatia to jest czysto fizyczne w pełni wytłumaczalne, którego doświadczać muszą, powtarzam muszą ludzie gdy spełnione są określone warunki.

Psychiatrzy są jedną z grup która zna zasady jego działania, sami go również doświadczają i wykorzystuje to w praktyce, jednak innym na tej podstawie obłudnie przypisują choroby psychiczne. Mogąc w ten sposób bezkarnie z człowieka zrobić warzywko, wykańczając go psychotropami.

Mając powyższe zdania na uwadze łatwo będzie zrozumieć jakże istotnym są moje poglądy w połączeniu z kategoriami myślenia ludzi którzy mają możliwość zdalnego oddziaływania na ludzkie umysły. Gdy ma się odmienne poglądy i taką dziwną władzę nad ludzkim umysłem można z człowiekiem zrobić prawie wszystko, a gdy będzie zbyt oporny, gdy nie będzie podawał się sterowaniu ( kategoriom myślenia lalkarza ) to można go wyeliminować w majestacie prawa i przypisać chorobę psychiczną i najlepiej trwale ubezwłasnowolnić.

W KONTEKŚCIE TYCH SŁÓW SPÓJRZMY NA WYBORY PREZYDENCKIE W 1995 r. I W 2000 r. Do tego wrócę, aby jednak zorientować się w czym rzecz trzeba poznać sprawę od początku. Teraz podam tylko do wiadomości uzupełniające informacje o biegłych którzy brali udział w moich sprawach. Pani TARCZYŃSKA to ten sam biegły sądowy który opiniował w sprawie generała Kiszczaka

Moje poglądy są mocno prawicowe i wierzę w Boga jednak wychowany zostałem w starym systemie i miałem dużo znajomych z lewej strony i to wysoko postawionych. W listopadzie 1995 roku odbyły się wybory prezydenckie w których „wygrał” kandydat lewicy Aleksander Kwaśniewski. Wszyscy się dziwiliśmy jak to było możliwe. Czy ludzie zapomnieli tak szybko całe zło tamtych czasów ?

To przecież nie możliwe, gdyby to było dzisiaj taki scenariusz można byłoby zrozumieć. Pokolenie które dorosło nie pamięta tamtego, a my sami również po 27 latach puścilibyśmy to w nie pamięć i w takiej sytuacji wybór lewicowego kandydata można byłoby zrozumieć ale nie wtedy, tylko po 6 latach wolności. JAK ZATEM BYŁO MOŻLIWE ŻE „WYGRAŁ” LEWICOWIEC I TO ZE STAREGO SYSTEMU ?

Pół roku po wyborach w 1995 roku zaczynają się dziać ze mną dziwne rzeczy i zacząłem myśleć że zwariowałem i sam zgłosiłem się do szpitala psychiatrycznego.

Tu dopiero zaczyna się, opiszę to na przykładzie.

Mój lekarz prowadzący pan Andrzej Bembenek wszedł do przeszklonego pokoju pielęgniarek i coś czytał. Nagle przeczytał zdanie i pluł na podłogę, znowu przeczytał zdanie i skierował głowę w sufit i mówił do niego i tak na zmianę. Pomyślałem kto tu zwariował ja czy lekarze.

Wieczorem przez kilka minut grałem z innym pacjentem w karty, gdy przerwaliśmy zabawę wyszedłem na korytarz spotkałem tam wspomnianego pana Bembenka. Ukłoniłem się a pan doktór sam z siebie poinformował mnie że idzie grać w karty. Zamurowało mnie, natychmiast skojarzyłem to z moją grą, tylko skąd o tym wiedział, nie mógł widzieć mojej gry ?

Pan Bembenek wyszedł poza oddział (godz 21 ) i za kilka minut wrócił. Zagadnąłem go pytaniem - „grał pan w karty ?

Odpowiedział, tak w pokera.

Zacząłem się zastanawiać skąd zawsze wiedział co robię. Wtedy jeszcze nie znałem zasady działania tego „dziwnego” zjawiska przypominającego w działaniu telepatię.

PAN DOKTÓR WIELOKROTNIE ZACHOWYWAŁ SIĘ TAK JAKBY MUSIAŁ ROBIĆ TO CO JA.

Później dowiedziałem się co to wszystko jest i wiedziałem już że nie zwariowałem, a zjawisko jest czysto fizyczne w pełni wytłumaczalne. Nie potrafiłem tylko zrozumieć dlaczego ta grupa zawodowa mimo, że sama go doświadcza innym obłudnie na tej podstawie przypisuje choroby psychiczne, w tym jedną z najcięższych czyli schizofrenię paranoidalną ( f-20 ) na podstawie której można człowieka trwale ubezwłasnowolnić.

Zacząłem zbierać dowody i zaczęło się.

Pierwszy raz zgłosiłem się do szpitala pół roku po wyborach prezydenckich z listopada 1995r.

Tj w czerwcu 1996. Był to jednorazowy epizod i mam spokój do roku 2000, to znaczy do następnych wyborów prezydenckich w których ponownie „wygrał” Aleksander Kwaśniewski.

Brat zakładał mi sprawy sądowe o moje ubezwłasnowolnienie wykorzystując fakt, że w 1996 raz byłem hospitalizowany.

W sądzie rodzinnym sprawę prowadziła pani Tołwińska. Był tam szereg nieprawidłowości. Dopuszczono się nawet fałszerstwa dokumentacji medycznej.

Zacznę od początku.

Dostaję zawiadomienie z sądu że dnia tego a tego odbyła się rozprawa w sądzie rejonowym o moje ubezwłasnowolnienie i że ja byłem w czasie tamtej rozprawy obecny na sali sądowej i teraz wyznaczono nowy termin o którym tym pismem jestem zawiadamiany. Tu nie było mowy że odbyła się rozprawa z moim udziałem ale że ja byłem obecny na rozprawie.

Przecierałem ze zdumienia oczy nie wierzyłem w to co czytałem. Ja nie dostałem nawet zawiadomienia że taka rozprawa miała się odbyć, to cóż mówić o mojej na niej obecności.

Na następną zgłosiłem się, bo o terminie zostałem powiadomiony. Złożyłem zeznania nie widziałem że jednak to co mówię nie jest w ogóle zapisywane. Było jeszcze kilka rozpraw

Gdy na jednej z nich jeden ze świadków kłamał, zareagowałem emocjonalnie włączając się w jego zeznania. Sędzina natychmiast kazała zapisać że przeszkadzam w rozprawie.

Olśniło mnie. To był sprawa o ubezwłasnowolnienie, a taki zapis miał mnie pogrążyć.

ZORIENTOWAŁEM SIĘ RÓWNIEŻ ŻE MOJE ZEZNANIA NIE BYŁY ZAPISYWANE, A TYLKO WYBIÓRCZO TO CO MOGŁO MNIE POGRĄŻYĆ.

Odczekałem spokojnie do końca rozprawy i w domu zredagowałem pismo w którym napisałem wszystko to co mówiłem na rozprawie. Napisałem również, że wiem iż to co mówiłem w tamtym czasie nie było zapisywane, zatem treść tego dokumentu ja traktuję jako pisemną formę zeznań. Zwróciłem w nim również uwagę pani sędzi że nie uczestniczyłem w pierwszej rozprawie, zatem zapis stwierdzający taki „fakt” jest nieprawdziwy.

PISMO TO ZŁOŻYŁEM DO SĄDU NA DZIENNIK.

Na następnej rozprawie pani sędzina zmieniła się o 180 stopni i już nie chciała mnie pogrążyć, a tak się działo na poprzednich rozprawach. SPRAWĘ NATYCHMIAST WYGRAŁEM.

NA PODSTAWIE JAKIEJ CHOROBY CHCIANO MNIE UBEZWŁASNOWOLNIĆ, JAKIE BYŁY TAM INNE NIEPRAWIDŁOWOŚCI I CO NAJWAŻNIEJSZE, O CO CHODZI Z TYM FAŁSZERSTWEM DOKUMENTACJI MEDYCZNEJ?

Inne nieprawidłowości to:

Raz

W takich sprawach musi być dwu biegłych działających od siebie nie zależnie, a był tylko jeden.

Dwa

Biegłym który opiniował był pracownik PZP przy ul Chełmskiej w W-wie. Konkretnie ówczesny jej kierownik w osobie pani Krystyny Piechoty. Po moim pobycie w 1996r w IPiN zgłosiłem się do poradni PZP przy ul, Chełmskiej, zatem była to placówka w której się leczyłem.

Oczywistym jest fakt, iż nie mieli oni prawa występować w mojej sprawie jako biegi. Notabene pani ta została później moim lekarzem prowadzącym. Należy dodać, iż ja nie potrzebowałem żadnej takiej „medycznej” opieki. Znałem już zjawisko, wiedziałem jak ono działa, jednak dla tak zwanego świętego spokoju, aby brat odczepił się ode mnie zgłaszałem się tam. Czy aby na pewno jemu o to chodziło, czy czasem „oprawcy” chcieli mieć mnie blisko siebie aby mogli orientować się gdzie już dotarłem aby winni zabaw ludźmi ponieśli odpowiedzialność, a on był tylko bezwolną lalką na którą zdalnie oddziaływano ?

Wiedząc już że zjawisko to wykorzystują w praktyce również psychiatrzy, jednak innym obłudnie przypisując na tej podstawie choroby psychiczne, nagrywałem takie pseudo badania na kasetę magnetofonową. PO TO ABY MIEĆ DOWODY Na fabrykację dokumentacji, tu jest mowa o fabrykacji a nie fałszerstwie. SAMO FAŁSZERSTWO MIAŁO RÓWNIEŻ MIEJSCE.

CHOROBA NA PODSTAWIE KTÓREJ CHCIANO MNIE UBEZWŁASNOWOLNIĆ TO WŁAŚNIE TA JEDNA Z NAJCIĘŻSZYCH, CZYLI SCHIZOFRENIA PARANOIDALNA.

Po wygranej sprawie sądowej, gdy zgłosiłem się do PZP na Chełmskiej i zajrzałem w dokumenty nie było ani jednego pisma stwierdzającego tą chorobę, a w ich miejsce pojawiły się inne, dokładnie z tymi samymi datami tych które zniknęły.

JEST NA TO MOCNY DOWÓD I SĄ TO DOKUMENTY TE KTÓRE ZNIKNĘŁY.

Na moje szczęście brat złożył kopię tych które zniknęły z pzp przy Chełmskiej do IPiN na Sobieskiego oddział f-1.

Uczynił to gdy ponownie tam trafiłem. Tą metodą istnieją dwa różne w treści dokumenty z tymi samymi datami.

TO JEST WYRAŹNY, BARDZO MOCNY DOWÓD NA FAŁSZOWANIE DOKUMENTACJI MEDYCZNEJ.

Walcząc z oszustwami i obłudą w tej gałęzi medycyny założyłem stronę internetową tvp11.pl Nazwa jest celowo tak dobrana aby łatwo było ją zapamiętać. Skojarzenie z tvp1 czyli telewizją polską program 1 i wystarczy tylko dopisać jeszcze jedną jedynką a już będzie się na wspomnianym portalu.

Na tvp11.pl umieszczona jest kopia dokumentacji medycznej w której widnieje zapis sporządzony ręką lekarza prowadzącego pani Anny Basińskiej o dokumentacji z PZP przy Chełmskiej, gdzie mam stwierdzoną schizofrenię. Jest również informacja sporządzona przez tą samą panią, że owe dokumenty przyniósł mój brat i zostały one włączone w historię choroby.

Oto kopia fragmentu historii choroby mówiąca o tym.


Całą historię choroby umieściłem na subdomenie strony tvp11.pl pod nazwą psychiatria.tvp11.pl oto link do tego dokumentu.

http://psychiatria.tvp11.pl/index.php?p=1_29_HISTORIA-CHOROBY-2004-ANNA-BASI-SKA

Pismo to i tak już jest niezłym elaboratem, zatem dodatkowe dokumenty zwiększyły by zawartość. Aby nieco ułatwić życie istotne załączniki są umieszczone na wspomnianej stronie i jej subdomenach tematycznych.

( Sposób dostępu do nich to subdomena prokuratura.tvp11.pl która celowo została stworzoną aby było łatwo uzyskać dostęp do dokumentów wymienionych w tym piśmie. Strona prokuratura ma umieszczone ikony z tytułami które linkują do miejsc gdzie umieszczone są pisma. Podstawową stroną jest tvp11.pl i z niej na pewno można uzyskać dostęp do prokuratura.tvp11.pl)

Z powyższego wynika, że dowiodłem fałszerstwa dokumentacji medycznej. Wynika również że lekarz psychiatrii pani Anna Basińska nie stwierdziła u mnie choroby. Zatem jak to możliwe aby próbowano przypisać mi jedną z najcięższych chorób psychicznych ?

TAK PANI PROKURATOR KTOŚ NA SIŁĘ W MAJESTACIE PRAWA CHCIAŁ ZROBIĆ ZE MNIE WARIATA. Przeraża ale wciągnięty był w to sędzia pani Tółwińska. Jak za stalinowskich czasów. Nie można, ot tak po prostu człowieka zamknąć, to należy zrobić z niego niebezpiecznego wariata, zamknąć w szpitalu psychiatrycznym i psychotropami wykończyć mu psychikę – zrobić z człowieka warzywko.

Proszę mi wierzyć że mimo, iż sprawy zakładał mi rodzony brat, nie on jest temu winien. On był tylko wykorzystywany jak bezwolna marionetka. Dlaczego tak twierdzę ?

Po prostu takie działanie nie opłacało mu się, on na tym wszystkim stracił, czego dowiodę w dalszej części tego pisma.

Jak argumentował brat ten pierwszy pozew o moje ubezwłasnowolnienie ( pierwszy, bo były i następne ) ?

1. ŻE NIE RADZĘ SOBIE W PRACY,

2. ŻE JESTEM NIEBEZPIECZNY DLA OTOCZENIA,

3. ŻE ZAGRAŻAM SAMEMU SOBIE.

Na punkt pierwszy miałem doskonały dowód że jednak jest inaczej.

Przypadek chciał że w tym czasie dostałem zlecenie na naprawę fabrycznego samochodu. Fabrycznego oznacza w tym przypadku to, iż był on jeszcze własnością fabryki która go wyprodukowała. Marka auta to sportowy kabriolet Alfa Romeo ( KONCERN FIAT ). Wtedy w Polsce były tylko 3 egzemplarze. Dowcip polegał na tym, iż z usterką tą nie mogli sobie poradzić inżynierowie z fabryki samochodów Fiat z Bielska Białej. Ta fabryka była właścicielem auta. Znajdowało się ono w salonie Warszawskim Bołtowicz S.A. Przyjeżdżali inżynierowie z Bielska i nie naprawili. Samochód pojechał na lawecie do fabryki i wrócił nie naprawiony. Korzystano z usług firmy Grabowski niestety nie poradzili sobie z problemem. Siłą rzeczy auto przez rok było zepsute. Dostałem zlecenie i wciągu tygodnia poradziłem sobie. Zlecenie było na opracowanie, wykonanie centrali nim sterującej i zamontowanie jej w aucie. Dowodem na wywiązanie się z zadania była faktura. Również kierownik tej firmy zeznawał przed sądem.

DLACZEGO TEN WĄTEK OPISAŁEM PRECYZYJNIE ?

Jak napisałem we wspomnianej sprawie brat oskarżał mnie że nie radzę sobie w pracy i tę sprawę przegrał. Jednak nie odpuszczono sobie i była następna. W tej już nie użyto argumentu że nie radzę sobie w pracy, a wręcz przeciwnie że czynię to doskonale, jednak swoje umiejętności wykorzystuję w celach przestępczych.

Proszę zwrócić uwagę, że przeczył sam sobie, jednak następny Sędzia nic sobie z tego nie robił. Gdy to zauważyłem powiedziałem że zgłoszę się do poradni ale uczynię to w placówce odpowiadającej kryteriom ale prywatnej. W odpowiedzi pani Sędzia powiedziała że nie zgadza się na to, że nie będzie tego honorować. Kazała mi się zgłosić do IPiN W W-wie.

CAŁE SZCZĘŚCIE ZMIENIONO SĘDZIEGO.

ZSUMUJMY JEDNAK TO WSZYSTKO.

Pierwszą sprawę wygrywam. pokazuję sędziemu że wiem o nie prawidłowościach, o błędach jakich się dopuścił, o jego stronniczości.

Daję odpór argumentom że nie radzę sobie w pracy i to jaki odpór.

Ja lubię ludzi i to z wzajemnością, co zeznali świadkowie siłą rzeczy i ten argument upadł. Myślałem że jestem odporny psychicznie i nie miałem myśli samobójczych. Na tej rozprawie i ten argument nie miał racji bytu.

Sprawę wygrałem i to w cuglach, jednak nie dano mi spokoju i zakładano następne. Argumentów którymi posługiwano się w tamtej już nie wykorzystywano w następnej, a przecząc im chciano mój doskonały wtedy odpór wykorzystać przeciw mnie.

Sędzia takie chwyty poniżej pasa przyjmował do wiadomości i to mimo że pokazywałem o co chodzi. TO BYŁA KPINA. Proszę zwrócić na to wszystko uwagę. Prawda że można złamać człowieka. CAŁE SZCZĘŚCIE ZMIENIONO SĘDZIEGO

W tym miejscu należy dodać, że wykorzystując taki zdalny bezprzewodowy kontakt ujawnili się ci którzy stosują owo zjawisko w praktyce. Mam na myśli psychiatrów. Była, przepraszam jest ( Jest, bo wciąż są ze mną zsynchronizowani. Wciąż się „telepatycznie” bawią ) to grupa zawodowa z psychiatrii.

Tu należ dać wiarę na możliwość takiego kontaktu inaczej należałoby potraktować człowieka tak twierdzącego jako naprawdę chorego psychicznie.

Zanim pójdę dalej małe wprowadzenie w temat takiego, pozornie paranormalnego zjawiska. Chodzi o to aby czytelnik zrozumiał, iż jest ono czysto fizyczne i na podstawie, na razie krótkich informacji o tym przełamał bariery psychologiczne.

W powietrzu, które w tym przypadku powinniśmy raczej nazwać eterem są fale elektromagnetyczne, mówiąc wprost fale radiowe i to różnie skonfigurowane, różnie zakodowane.

Takich fal nie widać, a jednak urządzenia potrafią je odebrać i zdekodować. Np. tv jest takim urządzeniem. Potrafi odebrać i odseparować jedną z wielu, tą na którą jest zestrojony i zdekodować ją. W efekcie tego widzimy obraz i słyszymy dźwięk.

Przecież takich fal radiowych nie widać, my ich nie odczytujemy, jednak docierają one do nas bezpośrednio, przenikają nasze ciała. Wszyscy o tym wiemy i nikt nie będzie człowieka który opisuje tak jak ja to uczyniłem uważał za chorego psychicznie, za wariata. Gdyby jednak twierdziłby to w średniowieczu, to oskarżono by go o herezje, lub uznano za wariata.

Skoro jesteśmy świadomi istnienia fal elektromagnetycznych, które przesyłają informacje na gigantyczne odległości, tym większe im niższa jest częstotliwość takiej fali. Skoro jesteśmy świadomi, że sama częstotliwość przesyłu będzie bez znaczenia jeżeli sprzęt odbierający nie będzie konstrukcyjnie przystosowany do zdekodowania konkretnego kodu pod jakim zakodowane są owe fale. W takim przypadku nie ma znaczenia że tv odbiera konkretną częstotliwość, jednak po jej odbiorze nie będzie wiedział co dalej z nią zrobić, jak ją przetworzyć aby wyświetlić obraz na ekranie. Do niedawna było tv analogowe, a teraz w tym samy zakresie częstotliwości cyfrowe. Analogowy tv przeszuka całe pasmo i poinformuje nas że nie znaleziono żadnego programu. To że on go nie znalazł nie oznacza że go nie ma.

Skoro to wszystko przyjmujemy do wiadomości, to dlaczego jest tak trudno zrozumieć że nasze mózgi mają określoną konstrukcję i również emitują promieniowanie elektromagnetyczne. Jest to forma konkretnie skonfigurowanego urządzenia, wprawdzie biologicznego ale podlegającego określonym prawom. W nim są impulsy elektryczne, które ulegają odpowiedniemu przetworzeniu przez układy neuronów gdy w nim wędrują.

Każdy zbiór neuronów odpowiadający za konkretny zmysł lub organ nosi nazwę układu.

Abyśmy mogli zrozumie,ć że nasze mózgi mają bezpośredni związek z falami elektromagnetycznymi podam przykład. Mamy radioodbiornik podłączony pod prąd, ze sprawną instalacją antenową, nastrojony na określoną stację, która nadaje audycję i z głośnika słyszymy wydobywający się dźwięk. Odetnijmy teraz głośnik. To jednak radio będzie działać dalej, pozbawione jest tylko elementu wykonawczego, czyli głośnika, TO OZNACZA ŻE PRZEBIEGI W CAŁYM RADIU WCIĄŻ ISTNIEJĄ I SĄ POPRAWNE.

Teraz my, gdy wypowiadamy głośno zdania, czyli wypowiadamy głośno nasze myśli. To znaczy że podłączyliśmy nasze myśli pod struny głosowe, pod taki biologiczny głośnik. Gdy przestajemy mówić ale myślimy dalej, to słyszymy w głowie własne myśli, a TO OZNACZA ŻE PRZEBIEGI MIĘDZY NEURONAMI WCIĄŻ ISTNIEJĄ. A należy wiedzieć, że każda zmiana wielkości elektrycznych emituje promieniowanie elektromagnetyczne, to oznacza że i nasze mózgi również.

Nie oznacza to jednak że nasze organizmy potrafią zdekodować taką zakodowaną przez układ neuronów falę elektromagnetyczną. Aby to było możliwym trzeba spełnić jeszcze jeden czynnik. On właśnie umożliwia zaistnienie takiej „telepatii” w cudzysłowie. Nie ma czynnika nie ma „telepatii. Czym on zatem jest ? To już temat rzeka, informacje o tym umieściłem na stronie telepatia.tvp11.pl Te tu podane podstawowe informacje jak myślę wystarczą aby przełamać bariery psychologiczne i zrozumieć że to czysto fizyczne w pełni wytłumaczalne zjawisko którego doświadczać muszą, powtarzam muszą ludzie gdy spełnione są określone warunki.

Mam nadzieję że bariera psychologiczna legła w gruzach i czytelnik jest świadomym

że autor tego pisma jest w pełni władz umysłowych i wie o czym pisze.

TERAZ DOPIERO MOGĘ PÓJŚĆ DALEJ I OPISAĆ NASTĘPNE SPRAWY KTÓRE MI ZAKŁADANO CHCĄC SIĘ MNIE W TEN SPOSÓB POZBYĆ.

Napisałem że w pierwszej wygranej przeze mnie sprawie brat użył argumentów którym dałem doskonały odpór, a on w następnej tego typu przeczył sam sobie. Teraz nagle według niego doskonale sobie radziłem ( a to jest sprzecznym z tym co wykorzystywał w pierwszej ) jednak swoje umiejętności wykorzystuję w celach przestępczych. Sędzia mimo takich oczywistych absurdów przychylał się do jego wniosków.

Powtarzam to było tak jak za najlepszych stalinowskich czasów. Nie można było człowieka zamknąć bez przyczyny, to należało zrobić z niego wariata. Udało mu się w pierwszej sprawie, bo pokazał nieprawidłowości w prowadzeniu sprawy przez sędziego i dał odpór oskarżeniom mając na to doskonałe dowody, to należało go oskarżyć powtórnie. Skoro miał dowody na odrzucenie oskarżeń w pierwszej, zatem nie można było powtórnie tak samo go obwiniać, a wiedząc że miał na te oskarżenia doskonałe dowody, które dały im odpór, należało zatem te jego dowody wykorzystać przeciw niemu. PRAWDA ŻE JEST TO WYJĄTKOWO BEZCZELNE.

Można by o to obwiniać wyłącznie mojego brata, to przecież zakładał mi sprawy o ubezwłasnowolnienie. Tylko należy pamiętać, że dwu na trzech sędziów biorących udział w sprawach o ubezwłasnowolnienie działało również przeciw mnie i to mimo że miałem argumenty, na które w ogóle nie zwracali uwagi. Pierwszy sędzie skazał mnie zanim w ogóle mnie zobaczył. Tyko to iż popełnił błędy które mu pokazałem spowodowało że wygrałem. Kolejnym punktem zaczepienia aby zrozumieć że brat był tylko marionetką w rękach lalkarza jest fakt mojej walki z obłudą i oszustwami w gałęzi medycyny z której biegli o mnie opiniowali, nie mówiąc, nie pisząc ani słowa prawdy. Następny argument to ten, iż mimo pozorów on w wyniku takich działań stracił.

W czasie drugiej sprawy o moje ubezwłasnowolnienie, sam dla tak zwanego świętego spokoju zgłosiłem się do szpitala psychiatrycznego konkretnie do IPiN

Istotnym jest fakt, iż w tym czasie zabawy „telepatyczne” w wydaniu pracowników IPiN moją osobą trwały w najlepsze. Zsynchronizowani ze mną byli między innymi:

mąż psycholog Agnieszki, która w 1996 r. przeprowadzała ze mną badanie psychologiczne w czasie gdy byłem tam hospitalizowany. ( W 1996r. Była panną ).

Ten kontakt opisałem i umieściłem na stronie internetowej, jest tam również ksero badania psychologicznego z 1996 r. Prosiłbym aby potraktować to jako elektroniczny załącznik do tego pisma.

Dostęp do niego w następujący sposób.

tvp11.pl

Następnie z lewej strony pod napisem ROZDZIAŁY umieszczona jest tako oto ikonka

PROKURATURA

Należy kliknąć ją myszką. Tu na stronie głównej, która otworzy się po kliknięciu będzie następna, taka oto ikona którą należy również kliknąć.

PSYCHOLOG AGNIESZKA

Część II a jest tam opis jak takie „telepatyczne” zabawy w 1996r odbierała pani psycholog, oto wygląd ikony którą należy kliknąć.

PSYCHOLOG AGNIESZKA

Kolejną osobą ze mną zsynchronizowaną był psychiatra o imieniu Andrzej, którego pamiętam z pobytu w 1996r. w IPiN oddział F-2.

Proszę pamiętać, że teraz opisuję kontakt „telepatyczny” z 2003r. Dowiedziałem się w sposób „telepatyczny” że był pierwszym mężem mojej koleżanki ze szkoły podstawowej Izabeli Bokus ( nazwisko panieńskie). Również proszę aby potraktować tego jako elektronicznego załącznika.

Dostęp jak wyżej tylko przez taką oto ikonkę.

PROKURATURA

Następna zsynchronizowana ze mną osoba, a właściwie 2 osoby, to kobieta, lekarz którego również pamiętam z mojego pobytu w IPiN oddział F-2 i jej mąż który nie jest psychiatrom.

TO TYLKO NIEKTÓRZY PSYCHIATRZY KTÓRZY BYLI ZE MNĄ ZSYNCHRONIZOWANI

Teraz wracam do opisu spraw sądowych o ubezwłasnowolnienie.

Gdy zgłosiłem się szpitala w 2003 roku IPIN oddział F-1 moim lekarzem prowadzącym została pani Agata Jarek. Z góry zakładano iż przypiszą mi schizofrenię, jednak nie dałem się temu. Opis mojego pobytu wraz historią choroby, jak również podaniem adresowanym do pani Agaty i jej zachowania gdy opuściłem szpital i chciałem wejść w posiadanie dokumentów lekarskich, a ona mi to uniemożliwiała, umieściłem również w postaci elektroniczne na stronie prokuratura.tvp1.pl Oto ikona pod którą znajduje się ta dokumentacja na stronie prokuratura.tvp11

SERDECZNIE PROSZĘ ABY ZANIM BĘDZIE PANI DALEJ CZYTAĆ TO PISMO NAJPIERW ZAPOZNAĆ SIĘ Z TYM ELEKTRONICZNYM „DOKUMENTEM” JEST TO BARDZO WAŻNE. SĄ TO 2 PISMA, JEDNO TO HISTORIA CHOROBY Z 2003r. A DRUGIE TO KORESPONDENCJA Z PANIĄ DOKTÓR ( BARDZO WAŻNA KORESPONDENCJA )

AGATA JAREK   AGATA JAREK

Po opuszczeniu szpitala ( sam zrezygnowałem i nie dokończono diagnozy ) zsynchronizowano ze mną mojego lekarz prowadzącego panią Agatę Jarek. Zabawy „telepatyczne” państwa „doktorów” moją osobą trwały w najlepsze.

TYM RAZEM JEDNAK MAM DOSKONAŁY DOWÓD NA ZABAWY „TELEPATYCZNE”

Zsynchronizowano mnie również z aktorem panem Stefanem Friedmanem.

Również lekarz psychiatra będący wtedy na stażu, którego pamiętam gdy pierwszy raz rozmawiałem z moim lekarzem prowadzącym panią Agatą Jarek został z nami zsynchronizowany. Z NAMI, BO I PAN FRIEDMAN BYŁ W TYM KONTAKCIE. Tym lekarzem była młoda dziewczyna o imieniu Alicja, którą panowie doktorzy bawili się telepatycznie. WYKŁADALI JĄ GUBILI W KONSEKWENCJI CZEGO CHCIAŁA POPEŁNIĆ SAMOBÓJSTWO. Pan Friedmann nie wytrzymał nerwowo i zaczął z nimi „telepatycznie” walczyć. To działa w obie strony i można odpłacać pięknym za nadobne, jednak przewagę mają ci co są w większości i znają zasady takich oddziaływań. jest oczywistym iż oni ją mieli.

Ponieważ jednak i panie psychiatrki były w tym konkretnym przypadku po naszej stronie łatwiej było działać.

Prym w wykładaniu dziewczyny wiódł lekarz, pracownik kliniki F-6, którego z racji, iż jeździł samochodem marki Mitsubishi Lancer tak właśnie nazywano.

Pan Friedmann walczył i ja również. Dowiedziałem się w sposób „telepatyczny” iż uw lekarz mieszka na ul Moniuszki. Pojechałem tam zatem, a było to o 1 w nocy. Ten lekarz próbował mnie wykładać abym nie dotarł tam, obawiając się że uszkodzę mu auto. Jednak w tym przypadku przeszkadzano mu w tym trochę. Odnalazłem na tej ulicy samochód tej marki. Był on w kolorze białym. Już widziałem gdzie miej więcej to bydle mieszka. wróciłem do domu.

Dlaczego napisałem iż w tym konkretnym przypadku panie były po naszej stronie ?

Apelowałem do ich sumień, pokazując iż takie rzeczy możliwe są dlatego, że nikt nie mówi prawdy o tym zjawisku, że komuś kto przyjdzie i osobiście o tym opowie, przyzna się do tego, same obłudnie przypiszą mu chorobę psychiczną. Zatem jest to druga strona barykady. Ponadto opiszę jak postępowała pani Jarek gdy po opuszczeniu szpitala chciałem uzyskać kserokopię dokumentacji medycznej. To również dowodzi iż są nie po tej stronie gdzie powinny.

FINAŁ TEJ ZABAWY BYŁ TAKI IŻ PAN FRIEDMAMNN CHCIAŁ IM ZAŁOŻYĆ SPRAWĘ SĄDOWĄ I O ILE SIĘ NIE MYLĘ TO TAK SIĘ STAŁO.

DLA MNIE JEST TO DOSKONAŁY DOWÓD. PAN FRIEDMAN JEST OSOBĄ ZNANĄ JA NIGDY Z NIM NIE MIAŁEM OSOBISTEGO KONTAKTU. ZATEM JEŻELI POTWIERDZI MOJE SŁOWA TO DLA KAŻDEGO BĘDZIE TO DOSKONAŁYM DOWODEM. DOWODEM NA SAMO ZJAWISKO I ZABAWY PRZY JEGO WYKORZYSTANIU W WYDANIU PSEUDO LEKARZY.

Oto ikonka na stronie prokuratura.tvp11.pl

STEFAN FRIEDMANN

Gdy zgłosiłem się do instytutu chcąc uzyskać ksero dokumentacji powiedziano mi, że zgodę musi wydać lekarz prowadzący. Próbowałem się z panią Jarek skontaktować. Unikała mnie jak diabeł wody święconej. Gdy wreszcie udało mi się z nią skontaktować odmówiła zasłaniając się tajemnicą lekarską. Moja argumentacja, że to dotyczy bezpośrednio mnie, a ja nie jestem osobą ubezwłasnowolnioną nie skutkowała. Zgłosiłem się do dyrektora do spraw lecznictwa pani Joanny Mikulskiej Meder i uzyskałem ksero.

Gdy chciałem porozmawiać z panią doktór wyszedł jeden z lekarzy psychiatrów podający się za Marka Jaremę i powiedział, że jeżeli nie przestanę nękać pani Jarek, to on zawoła ochronę celem usunięcia mnie. Nie pomogły tłumaczenia, że ja ani razu nie rozmawiałem z panią Agatą po opuszczeniu szpitala, a było to już około roku wcześniej, zatem nie może być tu mowy o jakimkolwiek nękaniu, a informacje które chcę uzyskać jest ona w obowiązku udostępnić mi z racji, iż była moim lekarzem prowadzącym. To nie był marek Jarema, który jest kierownikiem kliniki w której pracowała wtedy pani Jarek, ( oddział f-5 ) jednak jest on na pewno psychiatrą i rozpoznam go. Gdy znowu spotkałem na terenie instytutu tego pana i znowu była scysja i straszenie mnie. W odpowiedzi usłyszał cyt, „ a ja odstrzelę pana przed sadem od tych frontów” pokazując ręką na głowę. Od tej pory miałem z nim spokój. Jednak „telepatycznie” jest ze mną zsynchronizowanym.

ZABAWY PANÓW DOKTORÓW MOJĄ OSOBĄ JAK WSPOMNIAŁEM TRWAŁY W NAJLEPSZE

Niestety mój 2-gi pobyt w instytucie nic nie dał, brat dalej chciał mnie ubezwłasnowolnić.

Skoro pierwszą sprawę o ubezwłasnowolnienie wygrałem, a druga to też już przeszłość, to widząc jak daje sobie radę przed sądem, że odbijam każde argumenty, że udowadniam iż nie mają one racji bytu, że pokazuję jak sprzeczne sobie są argumenty z jednej sprawy w drugiej i widząc że ja walczę z obłudą i oszustwami i nie odpuszczam sobie, to byli już świadomi że i ich, telepatyczne zabawy prędzej czy później znajdą się również w sądzie i ja tu mogę im mocno zagrozić. Wiedziano że mam dowody i świadków ( chociażby takich jak pan Friedmann ), zatem należało tak zadziałać aby to o co oskarżał mnie brat w pierwszej sprawie o moje ubezwłasnowolnienie stało się faktem.

Jak wspomniałem oskarżał mnie on między innymi o to że jestem niebezpieczny dla siebie.

Ten argument chcieli wykorzystać, bo innym dałem już odpór. Tu nic dotychczas nie świadczyło przeciw mnie, bo jak dowieść że zagrażam samemu sobie. Ja nigdy nie miałem myśli samobójczych, nigdy się nie okaleczałem, nigdy nie zażywałem narkotyków, a alkoholu przez całe życie nie wypiłem więcej niż 10 litrów spirytusu.

To była sytuacja patowa, bo on nie mógł dowieść, że ma rację, a ja mogłem opierać się tylko no moim życiu, gdzie nie było informacji o takich problemach. Na razie po dwu moich pobytach w IPIN wszystko świadczyło na moją korzyść.

Nie można było nic specjalnie zdziałać z poprzednimi argumentami na które złożyłem pisemne dowody, chodzi o radzenie sobie w pracy. Nie można było również nic zdziałać z argumentem że jestem niebezpieczny dla otoczenia. Świadkowie zeznali i ten argument upadł.

Zatem trzeba zadziałać tu gdzie ludzie nie będą mogli świadczyć, a ich zeznania udowadniały tym samym że oskarżenia mnie nie miały racji bytu.

Zajęto się mną zatem „telepatycznie” aby doprowadzić mnie do skrajności, aby argumenty użyte przez brata w sprawach o ubezwłasnowolnienie okazały się prawdą.

Działali „telepatycznie” wykańczając mnie i nastawiając na myśli samobójcze.

Pani Jarek będąc ze mną zsynchronizowaną powiedział cytuję „ jak pan to zrobić to proszę mi wierzyć że ja już tu pracować nie będę”.

Doprowadzony wreszcie do skrajności ich „telepatycznymi” zabawami nie wytrzymałem próbowałem popełnić samobójstwo.

TAK DO TAKIEGO STANU MOŻNA CZŁOWIEKA DOPROWADZIĆ.

Gdyby mi się udało zabić, to mieliby mnie z głowy i już z mojej strony nie było by zagrożenia, a gdyby nie, to byłyby argumenty aby mnie ubezwłasnowolnić. Tak czy inaczej oni przejęliby piłkę w grze.

Dlatego tak ważnym jest zapoznanie się z dokumentacją z mojego 2-go pobytu w IPIN, gdzie moim lekarzem prowadzącym była pani Agata Jarek. Dlatego proszę panią aby najpierw zapoznała się pani z tą dokumentacją zanim pędzie studiować dalej to pismo.

DODAM ŻE TAMTEN POBYT BYŁ WCZEŚNIEJSZY NIŻ MOJA PRÓBA SAMOBÓJSTWA.

W wyniku próby samobójstwa trafiłem najpierw do szpitala ogólnego następnie do IPIN. To był już mój 3-ci pobyt w tej placówce. Moim lekarzem prowadzącym została pani Anna Basińska.

Jak się pani zorientuje z treści historii choroby w kontraście z epikryzą lekarską wielu lekarzy ma odmienne zdanie od naukowego oszusta Jacka Wciórki. Z uwagi jednak na fakt, iż to on jest kierownikiem kliniki niewiele mogą zdziałać. Mówią o nim, iż im kradnie pacjentów.

 

Pani doktór Basińska nie stwierdziła u mnie choroby.

Oto fragment gdzie jest o tym mowa. ( umieszczam go po raz wtóry bo jest on bardzo ważny )

PROKURATURA

Kolorem niebieskim podkreślony jest tekst o braku choroby.

Jakże te słowa kontrastują z tym co jest zapisane kolorem zielonym.

Na czerwono zaś informacja o mojej rzekomej chorobie którą miałem mieć stwierdzoną w pzp przy ul. Chełmskiej. Jest to kopia tej dokumentacji która zniknęła z PZP a w jej miejsce pojawiła się inna z tymi samymi datami. To jest ten dowód na fałszowanie dokumentacji medycznej. TAK ZE ZDROWEGO CZŁOWIEKA W MAJESTACIE PRAWA CHCIANO ZROBIĆ WARIATA I NA SIŁĘ GO UBEZWŁASNOWOLNIĆ. W kontraście pisma parafowanego przez panią Annę Basińską stoi epikryza lekarska, w której „chorobę” stwierdził naukowy oszust Jacek Wciórka. Oto co jest tam zapisane.

PROKURATURA

Kolorem czerwonym podkreślona jest informacja w jakiej sytuacji miałem stwierdzoną chorobę typu mieszanych cech osobowości.

Tą chorobę stwierdził Jacek Wciórka. Taką informację usłyszałem bezpośrednio z ust pani Basińskiej gdy z powodu nie czytelności dokumentów poprosiłem ją o przeczytanie ich.

Pani Basińska gdy przeczytała jaką chorobę stwierdzono w epikryzie przerwała czytanie i powiedziała cytuję „to nie ja panie Irku taką chorobę stwierdziłam a Jacek Wciórka. Poinformowałem, że podam go do sądu i będę walczył z oszustem. Powiedziała że będę miał z nim sporo kłopotów.

Później złożyłem pismo z prośbą o czytelne przepisanie mi dokumentów. Fragmenty tu umieszczone pochodzą właśnie z kopi dostarczonej i parafowanej przez panią Basińską.

RAZ JESZCZE TE KONTRASTY.

BASIŃSKA

BASIŃSKA

I JACEK WCIÓRKA

BASIŃSKA

Oto ikonka na stronie która umożliwia dostęp do kompletnej historii choroby z 2004r parafowanej przez panią Annę Basińską.

BASIŃSKA

Jestem świadomy, że zdarzenia które opisałem miały miejsce dawno temu i z tej racji mogły ulec przedawnieniu. Jednak zabawy „telepatyczne” moją osobą wciąż trwają, to raz.

Dwa, opis zdarzeń dowodzić może jednak przestępstwa, które nie tak łatwo ulega przedawnieniu.

Moją próbę samobójstwa, które chciałem popełnić w wyniku zabaw „telepatycznych” ludzi śmiących się nazywać lekarzami, konkretnie pracowników IPIN, z dodatkiem zdarzeń, które miały później miejsce, a na których istnienie są dowody można sklasyfikować jak próbę zabójstwa.

Doskonale sobie zdaję sprawę pani prokurator iż to są bardzo mocne słowa, a przestępstwo jednym z najcięższych.

ABY ZDAŁA SOBIE PANI SPRAWĘ ŻE TO CO PISZĘ NIE JEST NIEDORZECZNE, ŻE NIE JEST TO WYMYSŁ CHOREJ WYOBRAŹNI ( człowieka chorego psychicznie ). Zamieszczam fragment pisma które adresowane jest do pani Agaty Jarek. Przypomnę że pani ta była moim lekarzem prowadzącym w czasie 2-go pobytu w IPIN, tj, jeszcze przed moją próbą samobójstwa, która miała miejsce rok później. Jest tu informacja, że nastawiano mnie wykorzystując technikę „telepatii” w kierunku myśli samobójczych. Jest tu również informacja że pani Agata Jarek była świadoma zabaw „telepatycznych” moją osobą w wydaniu jej kolegów po fachu aby doprowadzić mnie do samobójstwa. Chciała się od tego zdystansować co powiedziała mi wprost wykorzystując ową „telepatię” w cudzysłowie. Jeszcze kilka istotnych informacji które pozwolą lepiej zrozumieć zamieszczony fragment korespondencji z panią Agatą Jarek.

PANI AGATA JAREK ZOSTAŁA ZE MNĄ ZSYNCHRONIZOWANĄ GDY NIE BYŁEM JUŻ JEJ PACJENTEM. STAŁO SIĘ TO OKOŁO 1 TYGODNIA PO MOIM PRZERWANIU POBYTU W IPIN.

Jest to o tyle istne, że zostałem również w tym samym czasie zsynchronizowany z panią dr. Alicją, to jest ta dziewczyna, która uczestniczyła w pierwszej mojej rozmowie z panią Agatą Jarek. To ta dziewczyna która w wyniku zabaw „telepatycznych” w wydaniu lekarzy psychiatrów, którzy byli pracownikami IPIN chciała popełnić samobójstwo. Jak wcześniej napisałem prym w tych zabawach wiódł „lekarz” którego nazywaliśmy Mitsubishi Lancer. Z uwagi iż jeździł wtedy taki samochodem, a mieszkał na ul. Moniuszki. Natomiast oddział na którym pracował w IPIN to F-6. ( z tego co wiem pan ten ma na sumieniu życie kilku ludzi ).

O tą dziewczynę walczył telepatycznie pan STEFAN FRIEDMANN.

Jego zeznania będą doskonałym dowodem i na zabawy „telepatyczne” i na istnienie, na fizyczność tego zjawiska. Skoro nigdy w życiu się osobiście nie spotkaliśmy a tylko zsynchronizowani byliśmy „telepatycznie” i nasze zeznania się zgodzą to dowodzi i zabaw w wydaniu lekarzy i tego że to zjawisko d działa.

Gdy opuściłem instytut psychiatrii i neurologi po 3 pobycie ( po próbie samobójstwa ) będąc już nieco bardziej odpornym na ich zabawy. Oni zaś wiedzieli już że doprowadzić mnie ponownie do myśli samobójczych będzie problemem, bo jednak inni lekarze wprawdzie nieco obłudni, bo przemilczali prawdę o zjawisku, bo przypisywali tym którzy o nim im opowiedzieli choroby psychiczne to jednak wyłapywali mnie, przeprowadzali gdy któryś chciał mnie nastawiać na myśli samobójcze. Zadziałano zatem nieco perfidniej

Gdy zachorowała moja matka a ja ją odwiedzałem w szpitalu i wielokrotnie na erce nie było pielęgniarki i to nie krótko a kilkanaście minut, a znajdowała się wtedy gdy ją bezpośrednio odnajdowałem w innym pomieszczeniu niż erka i zawiadamiałem dyrekcję o tym. Skoro jednak nic to nie dawało, zdecydowałem się zgłosić bezpośrednio do ministerstwa zdrowia. Łącznikiem ministerstwa zdrowia z IPIN był wtedy pan Kłosiński z zawodu również lekarz psychiatra ( były pracownik tej placówki ). Zgłosiłem się do niego dwukrotnie. W czasie pierwszej wizyty opowiedziałem o problemie z opieką nad moją mamą i napomknąłem o zjawisku. Tu uśmiechnął się szyderczo. Gdy mówiłem, iż napiszę pismo do ministerstwa odradzał mi, a radził złożyć je do dyrekcji IPIN z informacją że do wiadomości ministerstwa zdrowia. Jednak nie dałem się zwieść i złożyłem pismo bezpośrednio do ministerstwa zdrowia. Gdy tylko złożyłem podanie w ministerstwie i nie doszedłem nawet do autobusu a już miałem koncertowo ( z przemieszczeniem ) złamaną rękę.

Zabrała mnie karetka pogotowia i zostałem odwieziony do szpitala na Lindleya.

TERAZ UMIESZCZAM FRAGMENT PISMA DO PANI AGATY JAREK.

AGATA JAREK

Proszę spojrzeć na zawarte wyżej informacje w kontekście takich faktów:

Próba samobójstwa dr. Alicji. w wyniku „telepatycznych” zabaw nią przez pracowników IPIN -

SĄ NA TO DOWODY !

Stefan Friedman walczący przeciwko oprawcom, którzy doprowadzili dziewczynę do takiego stanu. SĄ NA TO DOWODY. ZEZNANIA AKTORA POTWIERDZĄ TO.

Jeżeli teraz, w kontekście powyższego zrozumie się ( przyjmie się do wiadomości ), że można zdalnie na człowieka oddziałać i nie tylko w taki sposób, iż można go doprowadzić do myśli samobójczych, a wręcz bezpośrednio wpływając na jego mózg spowodować, że może on to zrobić, lub oddziałując na niego w taki sam sposób może się on np. przewrócić się, itp. Gdy przyjmie się to do wiadomości, to można będzie precyzyjnie zrozumieć jak oddziałano aby spowodować takie dwa zdarzenia w wyniku których miałem złamaną rękę, zszywany palec i zastanawiano się czy szyć mi głowę bo upadłem na skroń.

Jestem świadomy, że dowiedzenie tego może być problemem. Takie moje podejście do problemu wykorzystywane może być przez tych których oskarżam. Jak myślę stwierdzą oni, że to są właśnie objawy mojej choroby psychicznej.

Jednak jak wspomniałem są informacje, są dowody które powodują, że można już na to spojrzeć inaczej i wybić argumenty oprawcom, iż są to myśli prześladowcze osoby chorej psychicznie.

Dowodami tym są zeznania pana Fridmana w połączeniu z moimi i dr Alicji.

Jak myślę i wśród psychiatrów znajdą się ci którzy o tym powiedzą już prawdę. Informacją naprowadzającą w tym kierunku jest odpowiedź lekarza psychiatry pani Doroty Rosińskiej na moje pismo do niej złożone. Oto ikonka zamieszczona na wspomnianej stronie.

DOROTA ROSIŃSKA

Czy będąc świadomym, iż nastawiano mnie na myśli samobójcze w taki sposób że gdy zadziałano bezpośrednio to próbowałem to uczynić, czy tu można już powiedzieć że chciano mnie w taki sposób zabić ?

Jeżeli przyjmie się że tak, a dowody o których napisałem naprowadzają na ten kierunek ( Friedmann, dr. Alicja, Agata Jarek, itd. ) i jeżeli jest się świadomym faktycznego oddziaływania przy pomocy tego zjawiska, to czy w takim kontekście można powiedzieć iż ktoś „pchnął” mnie abym się przewrócił ? Czy takim kontekście można powiedzieć, że uczynił to po raz drugi ?

Słowo „pchnął” w cudzysłowie, bo uczyniono to zdalnie ( tak jak w sposób bezprzewodowy można pilotem oddziałać na telewizor ), jednak to działa bezpośrednio na organizm w ten sposób sterowany ( bawią się nami jak bezwolnymi marionetkami ). Czy mając powyższe na uwadze, będąc świadomym iż takie oddziaływania to fakt, można stwierdzić, że to była próba zabójstwa ?

W TAKIM UKŁADZIE, PRZY ZAŁOŻENIU ŻE TO SĄ FAKTY PRZESTĘPSTWO TO ULEGA PRZEDAWNIENIU PO JAKIM CZASIE ?

Pani Prokurator, to zjawisko, przy pomocy którego można zdalnie oddziaływać na człowieka zostało odkryte w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, a odkrył to również wtedy jeszcze Związek Radziecki. Przeprowadzano doświadczenia, mają oprzyrządowanie i można sobie tylko wyobrazić gdzie to dzisiaj jest. Aby pobudzić pani wyobraźnię podam do wiadomości taką oto informację.

W pomieszczeniu A był kat, a w pomieszczeniu B skazaniec i zdalnie, bezprzewodowo zatrzymywano mu akcję serca. Przeraża ale tak to zjawisko działa w istocie.

Na początku pierwszej dekady lat 2000r. w pierwszej połowie tamtej dekady wyjątkowo mocno nasilone były oddziaływania. Widoczne było w powietrzu coś w rodzaju przeźroczystej zawiesiny. To była spolaryzowana nano materia, która umożliwiała tak gigantyczne oddziaływania.

W kontekście tego wszystkiego spójrzmy na wybory prezydenckie w w listopadzie 1995r i w 2000r i zrozumiemy jak to było możliwe aby zaledwie po 6 latach wolności wybory „wygrał” Aleksander Kwaśniewski.

Co będzie jak komuś znowu odbije i ponownie wytworzy gigantyczne ilości takiej zawiesiny ?

Informuję, iż jest to zwykły kurz, zwykły piasek, jednak nie ten widoczny, a drobiny tak małe, że w normalnych warunkach są one nie zauważalne, leżą po prostu na ziemi. Gdy jednak oddziała się na to specjalnie skonfigurowaną falą radiową, to na powierzchni zgromadzi się ładunek elektrostatyczny i podniosą się te najlżejsze, gdzie stosunek masy do zgromadzonego na jego powierzchni do ładunku elektrostatycznego jest wyjątkowo korzystny. Ponieważ jest to jednoimienny ładunek, zatem elementy o takim samym biegunie będą się od siebie odpychać i powstaje taka widoczna już zawiesina, można by to porównać do „kołdry puchowej”.

Gdyby nie ciągłe zabawy moją osobą, to zapewne odpuściłbym sobie, jednak one wciąż trwają i z tym trzeba zrobić porządek.

Trzeba pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy również wykorzystują to czysto fizyczne zjawisko w praktyce, jednak innym na tej samej podstawie przypisują choroby psychiczne.

Gdy już wiedziałem kto się mną bawi apelowałem do ich sumień, nie mogłem zrozumieć jak to możliwe aby wszyscy psychiatrzy tak obrzydliwie kłamali. Oto ikonka umieszczona na wspomnianej stronie gdzie jest umieszczone pismo, które złożyłem do kilku stacji tv. Jest tam informacja o tym jak rozumiem to, że wciąż w psychiatrii jest taka obłuda.

MEDIA I SĄD

Ponieważ mną zajęli się pracownicy IPIN, zatem zająć się problemem powinna prokuratura Mokotowska, jednak pismo składam do Wolskiej. Chodzi o to, iż biegli z psychiatrii i psychologii dopuścili się fabrykacji opinii i składania fałszywych zeznań, a stało się to w Sądzie na Ogrodowej i Płockiej, zatem podlega to prokuraturze Wolskiej. TU NIE MA PROBLEMU „TAJEMNICZEGO” ZJAWISKA, A SĄ BEZPOŚREDNIE DOWODY ŚWIADCZĄCE PRZECIW BIEGŁYM.

Proszę zatem panią aby gruntownie zbadać ten materiał i jeżeli również według pani popełnili oni przestępstwo, to proszę o wszczęcie dochodzenia.

Jeżeli reszta tego pisma według pani dowodzi możliwości zaistnienia innych przestępstw, w tym jednego z najcięższych, jednak z racji miejsca jego popełnienia nie klasyfikuje się to do prokuratury Wolskiej, to prosiłbym aby przesłała je pani do właściwej prokuratury.

Całe szczęście w walce z tymi którzy oddziałują na obywateli falami elektromagnetycznymi nie jestem odosobniony. O Ministrze Obrony Narodowej można myśleć różnie i doskonale to rozumiem. Jednak w tej sprawie on po prostu mówi prawdę. Ja natomiast chcę doprowadzić do ukrócenia zabaw ludźmi przez tych którzy to zjawisko również wykorzystują.

To będzie mój początek spraw sądowych przeciw obłudzie i oszustw w psychiatrii. Tu chodzi o psychiki nasze, naszych dzieci i następnych pokoleń.

Na zakończenie poinformuję panią, że na wspomnianej stronie są publikowane i inne informacje, które są dowodami na zabawy „telepatyczne”. Jest nim np. tekst do którego dostęp znajduje się pod ikoną -

DUCHY W GOŁĘBIACH

Mimo że sprawy o moje ubezwłasnowolnienie zakładał mi brat, to jednak nie do końca on jest temu winien. To stwierdzenie wynika z treści tego pisma. Wspomniałem w nim że pokaże iż taki scenariusz bratu się nie opłacał. Pod taką informacją są umieszczone informacje o tym - SŁAWOMIR BORYCKI.

Przepraszam serdecznie za elaborat i proszę o pomoc.

 

 

Z WYRAZAMI SZACUNKU

IRENEUSZ BORYCKI

Copyright (c)2017 PROKURATURA | Design by Sunlight webdesign